Kaukaz 15.08.-13.09.2009 |
|
10.08.2009 Poznań Kaukaz
Przyszedł czas na Kaukaz. Już po raz trzeci startujemy w tym kierunku. W zeszłym roku, niestety, Wielki Brat nas uprzedził i wjechał do Gruzji tydzień przed naszym najazdem :-) W lipcu plany nam zniszczyło Ministerstwo Infrastruktury, które, tym razem, gdy już motorek był spakowany (nadludzkim wysiłkiem Lili), dwa dni przed wyjazdem, postanowiło wezwać Jurka na egzamin ze sporządzania świadectw energetycznych :-( Ni mniej ni więcej – to nasze trzecie podejście do Kaukazu. Oczywiście nie jesteśmy przesądni, ale do trzech... Jeszcze tylko musimy przeżyć koncert Madonny w sobotę 15.VIII w Warszawie, w niedzielę rano wypić u Zosi (również w Warszawie) kawę i w drogę! Przez Słowację, Węgry, Rumunię wjeżdżamy do Bułgarii, by w końcu zobaczyć Neseber. Potem Turcja wzdłuż nie wszerz . Ale to i tak wystarczy, żeby zrujnować nam portfel, bo benzyna tam droższa niż w Europie Zachodniej. Na szczęście ten piękny (i duży!) kraj zwiedzaliśmy już wielokrotnie. Po raz pierwszy dużym, czerwonym Fiatem 125p. Potem dwa razy jadąc z plecakami na Bliski Wschód. No i niezapomniana przygoda jachtowa, gdy opłynęliśmy skrawek tureckiego wybrzeża. Tym razem gnamy na wschód do Anatolii nad magiczne jezioro Van i dalej do ruin pradawnego miasta Ani - tuż przy granicy z Armenią. Czy spotkamy tam jakąś Anię - napiszemy :-) Potem już Gruzja, Armenia i Górny Karabach. Powrót planujemy przez Morze Czarne. My możemy wpław, ale motor raczej załadujemy na prom. A może i dla nas się miejsce znajdzie :-) Lądujemy w Odessie i jak czasu i energii starczy, wyprawę chcemy zakończyć w piwnicach win w Mołdawii. Gdyby nam było mało win gruzińskich :-) Cóż, jeśli nie wszystko wypali..., to może chociaż zwiedzimy okolice Warszawy :-) |
|