Karelia & Kola 18.07-16.08.2010 |
11.07.2010 Poznań To ostatnia niedziela ...
... bo już w następną ruszamy naszą Suzi z garażu i... na Wschód. No, nie ten Daleki. Tylko w najbliższą okolicę rosyjską. Ruś w pigułce: Petersburg i Aurora oczywiście. Cerkwie na jeziorach Ładoga i Onega. Wieś karelska - drewniana, a jakże. Tajga i tundra na Półwyspie Kolskim. Murmańsk. Ale przede wszystkim wyspy sołowieckie na Morzu Białym. To tu powstał pierwszy, okrutny obóz w całej sieci Gułagu - SŁON (sołowieckij łagier osobnowo naznaczenija). Myśleliśmy o tym miejscu od dawna. Jakoś ta historia gułagów od dawna nas rozpalała lub może raczej mrozi. Jeszcze pod koniec lat 80-tych żaden turysta nogi na Sołowkach nie postawił. A i miejscowi wyjechać, ot tak sobie, nie mogli. Martwimy się! Jurek o pogodę. Lila - o całą resztę. Ile par ciepłych majtek wpakować i gdzie? A suszarka i lokówka :-) a kot i rybki, jak zniosą rozłąkę? Czy Papua Nowa Gwinea nie pogrąży się w kryzysie i czy kosmos przetrwa, gdy Lila przez miesiąc będzie bardziej wybijać moskity niż martwić się sprawami wszechświata :-) Zagrożenia : właśnie nastojaszczije moskity. Podobno tną niemiłosiernie. Rzekomo można zaradzić - ruski proszek Ług , czy jakoś tam. Dłuższe stosowanie może spowodować zejście śmiertelne. Wiadomo, że nie komara, bo ten na 5 metrów się nie zbliży. Co radzicie?! Brać?! To plany. A jak będzie pożywiom, uwidim :-) Grozić nie chcemy, ale uczcie się rosyjskiego, bo pewnie będzie go więcej w następnych mailach :-)) Nie opuszczajcie nas. I myślcie o nas jeszcze cieplej niż na termometrach :-) |
|