Etiopia 06.01.-06.02.2010 |
04.02.2010 Addis Abeba Powrót z przeszłości
Wynurzyliśmy się z doliny rzeki Omo (południe Etiopii). Przez 10 dni byliśmy jakby w samym środku National Geographic. Odjęło nam całkowicie prąd, wodę i mowę. To, co tu przeżyliśmy jest chyba niemożliwe do wyobrażenia w naszych „ nowoczesnych ” mózgach. XXI wiek dotrze tu być może za stulecia... Odwiedziliśmy kilkadziesiąt wiosek różnych plemion. Każde z nich ma własny język. Jakoś nie zdołaliśmy tego opanować. W końcu nasza inteligencja bez słownika ani rusz :-) Mają własne zwyczaje, stroje, fryzury itd. Wspólny mianownik, to piękne kobiety - topless :-))) Lila zrobiła nawet Jurkowi zdjęcie rozwodowe :-) z taką nie w pełni ubraną panną. Tak na wszelki wypadek, żeby był jakiś dowód;- ) Zjawialiśmy się w wioskach, jak prawdziwe UFO ludki. Nie wiadomo, kto tu jest większym dziwem dla kogo!? Lila z naręczami dzieci u ramion przedzierała się przez wioski. Maluchy skandowały jej imię, buszując po kieszeniach w poszukiwaniu cukierków. Jurek okrzyknął Lilę Królową Wiosek :-) Wieść się szybko rozniosła po dolinie i gdziekolwiek się pojawialiśmy Lila „brała” dzieciaczki na siebie. A ponieważ wszędzie zapraszali nas na popijawę - plemiennych produkcji piw, win, czy jak oni to zwą, to Jurek mógł delektować się do woli. Wystarczyło zęby zacisnąć, żeby odcedzić napój od sorga, zboża, jęczmienia... Resztę się spluwało i jakoś się to przełykało :-) Ocieplenie klimatu, to nie brednie! Jeszcze nigdy w styczniu tak się nie spociliśmy :-) Nadal jest KONDZIO! Ale już w sobotę wracamy. Jeszcze tylko odwiedzimy nasza wspólną pra prababkę Lucy w Addis Abebie i pa pa. No to KONDZIO, Lila & Jurek. |