Wenezuela & Kolumbia 11.02.–26.03.2008 |
09.03.2008 Cartagena, Kolumbia Pozdrawiamy z Kolumbii. Mimo niepokojących informacji o możliwości wojny między Wenezuelą i Kolumbią, decydujemy się nie zmieniać planów i jedziemy przed siebie :-) Raptem po kilkunastu kontrolach wojskowych opuściliśmy raj Chaveza. Ten nowy raj ma mięć zapach koki. Na razie penetrujemy kolejne plaże i zatoki karaibskie. Ciągle nie mamy dość!!! Wybrzeże wenezuelskie to był raj, ale jak nazwać to, co jest w Kolumbii?! Jest tu naprawdę bosko! W odróżnieniu od Wenezueli, gdzie wszyscy są karmieni informacjami przez jedyny kanał TV (codzienne kilkugodzinne wystąpienia Chaveza) tutaj jest pełny luz. Kolumbijczycy nawet chyba nie słyszeli o zaostrzeniu konfliktu z Wenezuelą. Jest tu wszystko, czego nam potrzeba: wspaniała pogoda (na wybrzeżu ok. 30-35 st.C), przyroda, owoce, ciepłe morze, rafy koralowe, ryby no i bardzo pogodni i życzliwi ludzie. Lila fantastycznie dogaduje się po hiszpańsku (Jurek raczej słucha, ale nie mamy problemów ze zrozumieniem), to bardzo ułatwia wszelkie kontakty i wpływa na ceny, które płacimy. Dziś dojechaliśmy do Cartageny, wspaniałego kolonialnego miasta z mnóstwem pięknych domów, kościołów i niepowtarzalną atmosferą. Za parę dni ruszymy na południe w głąb lądu, gdzie ma być trochę chłodniej. Powoli tez czuje się zwiększająca się ruchliwość miejscowych, związaną ze zbliżającymi się świętami Wielkanocnymi. Semana Santa - święty tydzień, to tutaj czas fiesty. |