Pod osłoną nieba 01.05.-23.05.2009 |
16.05.2009 Tarudant Wiadomości z piaskownicy No, to powróciliśmy do dzieciństwa, kiedy budowaliśmy zamki z piasku na plaży. Wkoło przed nami po horyzont palmy, a wśród nich gliniane miasta i wioski pełne bajecznych zamków. Wszystkie budowle są z gliny i słomy w kolorze czerwono-piaskowym. Oczywiście większość nadal zamieszkana przez Berberów, którzy co krok zapraszają nas do siebie na herbatę (miętowa - oczywiście), tzw. Berber whisky. Krajobraz, budowle, ludzie, stroje - jakby żywcem wzięte z filmów o czasach Chrystusa (gdyby nie te anteny satelitarne). Dotarliśmy do końca asfaltu, porzuciliśmy nasz marokański wóz terenowy Dacia Logan, zabraliśmy plecak pełen wody i ruszyliśmy pieszo przed siebie w wydmy Sahary. Noc w hotelu pod tysiącem gwiazd i dwiema tonami piachu w śpiworze pozostanie na długo z nami (piasek do wglądu w Poznaniu). "Pokój" mięliśmy spory tylko dla nas dwojga, choć.... nocą pojawił się Czarny Alibaba. Był to skarabeusz, toczący kulkę wielbłądziego łajna akurat przez nasz apartament. Rano okazało się, że nie był sam, choć 40-tu się nie doliczyliśmy. W drodze nad Atlantyk jadąc po półpustynnym terenie mijaliśmy zielone, soczyste oazy, wąwozy i najwyższe szczyty Atlasu (niektóre ze śladami śniegu), a upał daje nam się nieźle we znaki (choć to w Maroku jeszcze nie lato). Na razie jesteśmy bladoskórzy, chroniąc się przed słońcem, no i w końcu to muzułmański kraj (no bikini!), wiec chyba poopalamy się w domu w ogródku. Salam Alejkum |