Goryle we mgle 31.01-26.02.2012 |
11.02.2012 Piękni i bestie Spotykamy naszych przyjaciół Ninę i Uriego. Razem wylądowaliśmy na czerwonej planecie. Dosłownie cała Uganda w czerwonym pyle. Wczoraj 47km przez 2,5 godz. Autem. Ledwo odkopaliśmy się z pyłu. Właził przez wszystkie szpary – nie tylko w oknach. Jak prawdziwi bikerzy jeździmy tu motorem. Z kierowcą, w trójkę, na jednym motocyklu, czyli tzw. boda-boda. Razem zawsze cieplej :-) Zwłaszcza,że jest tylko z 40 stopni. W końcu to równik. W Nilu ubyło wody po naszym przepłynięciu pontonem. Chyba spowodowaliśmy katastrofę ekologiczną - tak się opiliśmy wodą. Nie wiadomo, czy więcej byliśmy w pontonie, czy obok. Zanim wleźliśmy do pontonu, był zachęcający drogowskaz: "200 metrów do nieba", na prawo i w krzaki. Ale się baliśmy. Więc wybraliśmy piekło wirówki na Nilu. I - co już naprawdę niebywałe - przeżyliśmy. Prawdziwe safari nie może obyć się bez ofiar. Już w pierwszym parku narodowym unicestwiliśmy setki much tse tse. Jak to jest spać pod gniazdem, gdzie marabut karmi swoje młode marabuciątka? Strasznie męczące - nie można oderwać od nich wzroku, a świeżą kupą też można oberwać. Jak przeżyc spotkanie ze stadem słoni w odległości 6 metrów? Tylko jeśli ogladą się je z łódki. Ale chyba wszystkie słonie świata się tu zgromadziły. Za to hipcie nie respektują żadnych cywilizowanych zasad. Pchają się bezczelnie pod koła naszego samochodu. A pawiany i wszelakie małpy to już w ogóle nie dają nam spokoju. Dzisiaj przestraszyliśmy lwicę z czwórką maluchów. Oj, popamięta nas. 3 godziny leźliśmy po lesie w poszukiwaniu bestii, które dzielą z nami 97,6 % DNA. Kochani - spojrzeć szympansowi w oczy z odległości kilku metrów - bezcenne! Te różniące nas 2,4% - to chyba ich bardziej odstające uszy. A może Lili piegi??? Nawet nocą zwierzaki nam nie odpuszczają. Moskitiera szczelna, że komar się nie prześliźnie, a Lila znajduje pod poduszką mysz - żywą! Jest super! Goryle ciągle czekają na nas w Kongu. Jutro wjeżdamy do kraju Tutsi i Hutu |