Karelia & Kola 18.07-16.08.2010 |
21.07.0210 Wielikij Novgorod, Rosja Priviet
Miesiąc upałów. A jak tylko ruszyliśmy - całkowite oberwanie chmury :-) Na Kowno! Droga dłuży się i Lila przysypia. Cała Litwa szaro-zielona. No i już po 2 dniach wita nas Mateczka Rossija. Omijamy 2-u dniową kolejkę na granicy, udając, że nas nie dotyczy ("my służbowo, na pokład"), ale celniczka Nelli! przeczołgała nas niemiłosiernie. Chyba Jurek wpadł jej w oko. 3 godziny wypełniał jakieś formularze, żebyśmy motoru nie sprzedali. No, a czym byśmy wrócili? Pieszo w samych kaskach?! Za granicą 35 km w jedna godzinę kompletnie nas rozkłada. Miała być gławnaja daroga. Jest... ale chyba nie tu. Wkoło drewniany skansen, tylko, że zamieszkany. Chaty obfotografowaliśmy jak muzeum. Postanawiamy odwiedzić dom Dostojewskiego, gdzie pisał "Braci Karamazow". Jeszcze tylko ostatnie 120 km. 30 stopni C. Aż tu nagle ... ozjero, a może rjeka. Wahamy się tylko chwilę. No cóż, mała ZBRODNIA. Zabijamy w sobie chęć obcowania z duchem Wielkiego Pisarza i nura do wody. Kąpiel przywraca sens naszej egzystencji. Ale ... jest i KARA. Trudno wyleźć z tej wody. Brygada Komarowa już bzzzzzyka na brzegu. Jurek zaopatrzony w OFF stacza nierówną walkę z bestią, gdy Lili wystają tylko uszy z wody. Wreszcie wskakujemy na motor i do Wielikogo Nowgoroda. A tu ... Kochani! kompletnie im się pomieszało. O 22-ej w okularach p/słonecznych i kąpielówkach maszerujemy z całym gorodem nad rjeku. Trudno o miejsce w wodzie, ścisk, a słonce praży. Żizń tiażołaja :-) A jutro gnamy do Petersburga. Pozdrawlajut Jura i Jurka:-) |