Karelia & Kola 18.07-16.08.2010 |
10.08.2010 Gdzieś nad fiordami, Norwegia Daswidanija Rossija
Jeszcze o Murmańsku będzie. Przygarnęli nas murmańscy bikerzy. Uznali, ze my szpiony iz Polszy i od razu pokazali nam bazę floty radzieckiej ukrytą w tundrze :-) a potem wskazali, gdzie jest najbliższy łagier. Jurka przezwali - nie wiedzieć dlaczego - pastorem :-) Jeszcze wyskoczyliśmy na wschód od Murmańska. A tam plaża cała w kamieniach, jak jaja dinozaura. Niektóre wielkości Lili. Musieliśmy przejechać przez wieś Teriberka, która właśnie chyba przeżywa "Masakrę meksykańska piłą tarczową". Ruina, śmietnik. Statki "podwodne" (drewniane) porozrzucane dosłownie wszędzie. Pytamy chłopaków, czy tylko tyle zostało z rosyjskiej floty? :-). Przed samą granicą dopełniamy bak (w Rosji po 2,80 zł a w Norwegii przynajmniej 6,50 zł). Wjeżdżamy do miasta – piekła. Nikiel się nazywa. Wpierw do pieca hutniczego, a wyjazd przez reaktor atomowy. Górniczo - hutniczy krajobraz Śląska to przy tym uzdrowisko!!! Na obrzeżach bloki. Ludzie tu żyją. Nie wierzymy, że dobrowolnie. UPIORNE. Ale i tak żal wyjeżdżać. Norwegia - pierwsze zdjęcie. Na leśnym parkingu kolorowy domek. W środku ... czyściutka, pachnąca toaleta z PAPIEREM TOALETOWYM! Przerażeni uciekamy w krzaki. Rozpędzamy się do maksymalnej norweskiej prędkości 80 km/h. Ale zasnąć się nie da. Co chwila włażą na drogę: w pojedynkę, grupami, cale rodziny ... reniferów. 10 st.C. Zakładamy barchany i gnamy przez cudne fiordy. Pastor s żenoj (ostatni raz po rosyjsku, następny list może być po fińsku). |