Syberia: Ałtaj & Tuwa 29.07.-29.08.2011 |
04.08.2012 Novosibirsk, Rosja Specjalny dodatek o żeleznodorożnej Rosiji
Dla szczególnie zainteresowanych pociągami. Operacja trwa. Bagaż: trzy kufry, butle z kwasem chlebowym, worki słonecznika łuskanego, piwo, wino i co ino - zabraliśmy do wagonu (za motor płaci się od kilograma). Na szczęście miejsca pod łóżkami i sufitem dużo. 52 Ruskich i my w jednym wagonie. Oczywiście 3 klasa. Plackartna, czyli sala zbiorowa, zabawa na 54 łóżka. Dali sienniki, pościel (CZYSTA!), ręcznik (BIAŁY!), w toalecie papier toaletowy (NOWY!) i mydło. Naprawdę, nie jesteśmy dziś na rauszu. Nie mamy przywidzeń. Tylko zapaszek trochę z PKP. Pełna kultura: panie kręcą loki, na noc wałki zakładają. Panowie z uznaniem wodzą wzrokiem. Prowadnica (nasza szefowa) rano podłogę na mokro myje (codziennie). Nudno nie jest. Cały dzień gapimy się w okno - przecież przez pół Rosji jedziemy. Bieriozki i rieczki. Ludzie przysiadają się i opowiadają. Te opowieści już nam wystarczą za całą podróż. Właściwie moglibyśmy już wracać :-). Z całym wagonem jesteśmy na Ty (a raczej na WY). Wszyscy zapraszają, by ich odwiedzić. Pokazują, co ciekawego zwiedzić. Obowiązkowo pogryzają siemieczki. Okna na szczęście się otwierają. Więc "czar” skarpet ulatuje. Samowar z ciepłą wodą i chińskie zupki królują. Gramy w karty i w nardy (trik trak). Na narach oczywiście gramy w nardy :-) Sam naczelnik pociągu przyszedł "przypadkowo" przeprowadzić z nami interwiew. Obsługę obiecał zwolnić, gdyby coś było nie tak :-). Numer telefonu do Polski sobie zapisał. -"Gdzieżby tam mnie wybrał do razgawora i pytał, czy wszystko w porządku" - śmieje się Tatiana - Rosjanka z Mandżurii, co do Kazachstanu pojechała, a potem za mężem na Białoruś. No i tak przekraczamy Ural. 2 dni/3 noce gadamy i słuchamy po rusku. Fajno jest!!! W Nowosybirsku wszystkie chłopy z wagonu zbierają się, każdy chce pomóc wynieść motor z wagonu (238 kg) na peron o 1,5 m niżej. Mięśnie Lili nie przydały się :-( Łza się kreci! |