Jezioro Bajkał 23.07-24.08.2013 |
|
24.08-2013 Poznań Krótko i na temat
... bo długo już było. Ale cóż było robić na zsyłce syberyjskiej. Tylko leżeć pod gruszą z brzozy :-) , popijać wódkę, też z brzozy i wymyślać drewniane teksty. Nadszedł czas rozrachunku: Bajkał trafił nam się podobno najcieplejszy od lat. Obiecali nam lato od 2-go sierpnia (i tak było), a 17-go nadeszła jesień. Nasza Suzi, choć już nie młoda, spisała się, jakby dopiero z salonu japońskiego wyjechała. Przejechaliśmy 10,5 tys. km. na kołach plus 7,5 tys. km. Transsybirem. Żeleznodorożnuyu kochamy , jak własną i zamierzamy jeszcze z niej korzystać. Tankowaliśmy do pełna 39 razy (dotyczy Suzi. My sami trochę częściej). Lila tylko raz lądowała na krowim placku. Największa porażka - żaden misio nie wyszedł nam na wstrieczu :-( Najbardziej niezwykła rzecz, jaka nam się przydarzyła - jajca (podstawa wyżywienia w każdej podróży) jedliśmy dopiero po 18 dniach. A kurę widzieliśmy tylko raz. Dziwne! Za to Lenina - częściej. Jednak jakiś on tu mały, skarlały i pokurczony, ledwie złotolem przeciągnięty. Widać, jemu też tu nielekko. Choć Sabelkom spod Bielska tak się podobało, że myślą, aby na emeryturze tu wylądować :-) Ewa! Nie daj Boże!!! Ale o tym, jaka ta rzeczywistość syberyjska straszna, naród rozpity ziemi nie uprawia, drewniane chałupy w asfalt wrastają, wszystko rozwalone, bieda i brak perspektyw - niech już piszą inni. W końcu mieliście z nami wakacje. Nie ma co truć. Aha, nasze emerytury, to na Syberię nie za wiele. Skoro pomidory tam po 9zł/kg. Jedyne murowane budynki, to domy kultury i biblioteki. Ale za to z komputerem i internetem. Apelujemy do Pań z biblioteki przy ul. Lodowej w Poznaniu! Uczcie się cholera! Choćby od Sybiraków. Na złych ludzi nie trafialiśmy, bo nas omijali. A i tak Lila by tu żyć nie mogła. Wszystko by rozdała pieskom i jeszcze się zapożyczyła. Oj, Syberia zgotowała im prawdziwie pieski świat. Jurek dla odstresowania obiecał Lili kawia(o)rniane wieczory. I były, pod hasłem przeczytanym na puszce czerwonego kawioru: "Proletariusze wszystkich krajów częstujcie się". W Rosji żyliśmy dość biblijnie. Nie, żeby od razu o chlebie i wodzie. Ale o rybie, wódzie i kawiorze to i owszem. Jeszcze trochę o syberyjskich mitach: Moskity większe od słonia. Balowały na nas hucznie, ale nie codziennie. Im też się dostało! Powiedzmy, remis! Wszystkich zżera korupcja i policja. Kurde, od nas nie brali. To gdzieśmy byli? Rusek - to nieokrzesany cham. 99,9 % spotkanego narodu na pożegnanie mówiło nam: "wróćcie tu jeszcze, wszystkiego dobrego, niech wam się wiedzie". Fajne to. Polacy, może bądźmy dla siebie bardziej RUSCY! :-) Wszystko to wymyślił dla Was Iwan Czaj. My tylko przy tym byliśmy, coś tam piliśmy i skrupulatnie spisaliśmy. Lil & Jur Copyright Iwan Czaj PS Lila zamierza "Samotny biały żagiel" przeczytać w oryginale. Jura zaraz po przekroczeniu granicy rozrzewnił się na widok bocianów. I pomyśleliśmy - nasz świat jest jednak TUTAJ! |
|