Jezioro Bajkał 23.07-24.08.2013 |
26.07.2013 Transsibir Bez słonecznika i suszonej ryby ani rusz. W bagażnym otdeljeniju już o nas wiedzieli. Nie przeraziła ich waga naszej Suzi. Nas za to przeraził rachunek :-) Ale jakoś Jurek przekonał swojego "węża w kieszeni" i "goło, ale wesoło" jedziemy dalej. Teraz zaczyna się prawdziwa laba - w pociągu trzy doby. Co robić? Leżymy na czyściutkich prześcieradłach w 54 osoby w plackartnym wagonie i robimy to, co wszyscy - polegujemy, ruskije razgowory. Na stole obowiązkowo kwas chlebowy, siemieczki, suszonaja ryba, suchariki. Ale ... nie samym jedzeniem człowiek żyje. Trzeba tez popić. A wybór spory... Słuchamy zespołu Yatkha - taki rusko-tuwiński rock. Mamy nagrane chyba ze 100 płyt. Tym razem Led Zeppelin z nami do pociągu nie wsiadł. Z głośnika lecą "Biełyje rozy". Przed toaleta - jak w samolocie - elektroniczna tablica wskazuje temperaturę i czy zajęte. Cholerka, gdzie my są?! PS Juri - prądu na Białorusi nie trzeba było wyłączać. Wzięli nas na bagaż i bez tego. Piotr - dzięki za Yatkhe, mamy dużo czasu, damy rade. Marek - zimne piwo to i u nas jest! Wojtek - w Nju Yorkje nikogo obecnie nie znamy. A resztę naszych kibiców też serdecznie pozdrawljajem i pijom za waszu zdorowie. |
|