Jezioro Bajkał 23.07-24.08.2013 |
1.08.2013 Wyspa Olchon Znad Bajkału
Skąd pomysł Bajkału?! Lila ma bzika na punkcie stepu (tylko nie mówcie, że w każdej siłowni jest ;-), a Jurek- jezior. A to wszystko jest wokrug Bajkału, w Buriacji. A jeszcze Syberia, tajga i nastojaszcze parki narodowe: Tunkiński i Barguzinski. Po rosyjsku to zapowiedniki. Zapowiada się więc nieźle. Wieści już znad Bajkału. Iwan Czaj różowieje na łąkach. Krowa rządzi na drogach. Na poboczach bierioza syberyjska (jest ich kilkadziesiąt odmian) i galopujące konie. Od Irkucka przez całą Buriację znajdujemy polskie groby i wsie, np. Adamowo. „- Kto ty? - Ja Sybirak.” Zawsze taka odpowiedź. Po zesłańcach. Dobrowolski, Siemiński, Sosnowski... Ponoć jest tez Kowalski - a jakże! Z żoną. Ten to się dobrowolnie tutaj zesłał ;-) Co drugi spotkany człek Polaka miał za przodka. Wot Ruskie od Polaków pochodzą!!! :-) I tak zaspokajamy nasze, Polaków, mocarstwowe zapędy. W końcu jesteśmy mocarstwem - tylko niewiele mniejszym od Buriacji. Wszystko tu banalne, powtarzalne i przewidywalne. Przydrożna kafejka - babuszka z cysterną kwasu chlebowego. Przydrożny koktajl bar - babuszka z jagodami. Prosty żywot ruskiego czełowieka wiedziemy. Prosty i skromny! Nic wielkiego - na śniadanie ikra czerwona, na obiad ryba kopczona (plus półtora litrowe piwo - to najmniejsze, jakie sprzedają). Podwieczorek - wiadro poziomek. A wieczorem bania. Buriacka lekkostrawna kuchnia to głównie sało (czyli słonina. Tłuściutka i smaczniutka :-)), popite rano kawą, po południu baranina w rosole i herbata z jakiegoś zielska (koniecznie z mlekiem). Wczoraj koninę pogryzaliśmy, dziś sało z nerpy (bajkalskiej foki). Buriacja jest przepiękna. Konie, pastwiska, łaki, krowy - wszystko po horyzont. Stepy ujeżdżamy po siną dal. Lila w siódmym niebie (tzn. stepie)!!! Wszystkie brzegi Bajkału zjechaliśmy dokładnie. Prócz dalekiej północy. Tu kiedyś zimą po lodzie przybędziemy (ktoś chętny?). Na zachodzie do Leny dojechaliśmy, gdzie pełno prehistorycznych rysunków naskalnych znaleźliśmy -, no bo przecież nie odkryliśmy :-( Bajkał od zachodu - to skały, zatoczki, urwiska i wysepki. Łyso tu i pięknie. Na wschodzie - tajga w samo jezioro wchodzi, a szczyty po 3000 m n.p.m. Szamański półwysep Święty Nos z pięknymi "bałtyckimi" plażami. W Barguzińskim P.N. dojechaliśmy do ostatniej wioski przez dziką tajgę i dzikie drogi. Droga typu blacha falista, więc tyłki wymasowane na maxa, ale takiej gęstej natury nie widzieliśmy, oj dawno. Rodanowe gorące źródła, gdzie zażyliśmy kąpieli :-) zżarły nam srebra rodowe i będzie trzeba pastą do zębów szorować :-) Cóż, tajga wchłania nas. Na rozlewiskach Selengi, która płynie z Mongolii (największy dopływ Bajkału) i rzeki Barguzin, gdzie rezerwaty ptactwa wodnego – zaliczyliśmy słone jeziora i porażenie słoneczne - nieco tu za ciepławo dla nas! Wielu Niemców musieli tu zesłać, np. Karola Marksa. Był widocznie właścicielem wielu sowchozów, bo wszystkie zwą teraz jego imieniem. Również ślady po Japończykach. Np. japońskie nazwy dróg: "to jama, to kanała". Na wyspie Olchon nasza Suzi (mimo, że też Japonka) by ich nie przeszła. W sukurs przybył Sergiej ze swym UAZ-em i ruszyliśmy na podbój wyspy. Potem pyszna zupę "uchę" zrobił. Zresztą ryby jemy od rana do wieczora. A smakują "wkusno". Zwłaszcza harius i omul - endemit bajkalski. Jurek najszybciej pochłania te, wędzone w gorącym dymie, a Lila przeciwnie - w zimnym. A i tak najlepsze są ryby surowe. Tylko lekko solone. Sushi przy tym wysiada. Co noc obowiązkowo bania. Są takie objazdowe na kołach. Stoją na samym brzegu Bajkału. Po bani, jeden krok do zimnego już wieczorem jeziora. Ach..... Zawsze mamy ruskie towarzystwo. Okładamy się wzajemnie brzozowymi wienikami w imię przyjaźni między naszymi narodami. Po bani w imię zgody popijamy. Nie piszemy co , bo już teraz na pewno powiecie, że mamy za dużo tego dobrego i wysokoprocentowego... :-) 1500/900 kąpieli zaliczyliśmy. Tylko za pierwszym razem Jurek zanurzył zegarek z termometrem w wodzie. Pokazał plus 9 stopni. Chyba zepsuty? Przestraszony, chciał wyciągnąć rękę, ale przymarzła, razem z gatkami. Klub Morsa Bajkalskiego odkryty, przyjmujemy zapisy!!!!!! Nie uwierzycie, ale tak naprawdę woda jest tak ciepła, że nawet bez ciuchów można wejść! A może się po prostu przyzwyczailiśmy?! :-) I już na koniec. Pozdrawia Was, nie jakiś tam zwykły car, tylko Pan Car Jura Z Pastwiska Pierwyj i Pani Caryca Lilja Pierwaja i Ostatniaja. |