Indie północno-zachodnie 09.08-09.09.2012 |
|
02.09.2012 Leh, Indie 7 lat w Tybecia na motorze
To nam się marzy :-) Jazda po tych księżycowych pustkowiach polega na wspinaniu się po kamieniach na przełęcze, potem - zjeżdżaniu w doliny. Zaliczyliśmy Wielką Trójkę podobno (?) najwyżej położonych przejezdnych dróg samochodowych na świecie. A teraz ulubione przez wszystkich opisy przyrody :-) Kraina kamienia. Przejechaliśmy Wielki Kanion (bez wizy do USA). Jechaliśmy wyschniętymi rzekami, po półkach skalnych, przez drewniane, wiszące mosty nad rwącymi rzekami koloru kawy, które za chwilę zamieniały się w piachy. Pustynia na tle szczytów z czapami śniegu. Wszędzie rozrzucone olbrzymie kamloty. Raz tuż przed nami jeden spadł na to, po czym jechaliśmy (szosę?), ale Jurki mają szczęście:-) Księżycowy pyl zrobił nas na szaro, dostaliśmy porażenia słonecznego (raczej księżycowego), od wiatru wyschły nam ręce na wiór, na najwyższej przełęczy grad nam niemal rozbił szyby w kaskach i zmarzliśmy na g... :-) A wszystko dla dobra nauki :-) Jak w słynnym bollywoodzkim szlagierze - Czasem słońce , czasem deszcz. Doliny, łąki i strumienie. Dzikie tybetańskie konie, jaki , świstaki i kozy, z których wełna - pashmina - jest najdroższa na świecie. Szczególnie ta, pochodząca z koziego podbródka. Dotarliśmy do miejsca, gdzie stykają się 3 granice. Spływają tu lodowce z Karakorum. Czasem wpływały nam wprost do butów i w ogóle obawialiśmy się, że będzie trzeba brać motor na plecy i przeprawiać się wpław :-) A rano ta sama droga była już pustynią, bo lodowce nocą przymarzły i zaczną się topić dopiero w południowym słońcu. Dotarliśmy do końca jasnej strony księżyca. 13km stąd już Chiny. Zanocowaliśmy u szamana tybetańskiego, który napoił nas 5% "zbożówką" tybetańską. Czas fermentacji - 1 doba! Spaliśmy tam na wys. 4300, a z okien widok na 6500! Zimą ludzie tu siedzą w chałupach zasypani śniegiem i pogryzają suszone morele. A wszystko to dzieje się nad Pangong Tso - jeziorem w połowie chińskim. Woda lazur! Plaże karaibskie! A woda ma chyba ze 100stopni... poniżej zera!!! Kurde blade, jak tu pięknie. Można się zgubić i zagubić! W innej znów dolinie dotarliśmy do ludu Baltistanu. Do 1971 był to Pakistan. Potem Hindusi zagarnęli ten kawał kamieni :-) We wsiach stanowimy nie lada atrakcję. Gdyby znali tu aparaty foto, to bylibyśmy na każdym zdjęciu. I wyobraźcie sobie, że wczasowicze all inclusive tu nie docierają :-) No, mamy nadzieje, ze tubylcom to nigdy nie grozi!!! Nasz Royal Enfield sprawdził się, bezawaryjnie wypijał 3,5 litra na setkę. Żal się rozstawać!!! Jazda motorem po tym surowym i nieludzko pięknym krajobrazie , to nie jedyny highlight jaki nad spotkał. Ale o tym będzie już next time :-) Julley! Nikt naprawdę nie wie, jak to pisać, bo to w sanskrycie :-) |
|