Cape Of Good Hope, bush & desert 03.11-.02.12.2014 |
22.11.2014. Stale z Namibii
Namibia, zaraz po Mongolii, jest "najgęściej" :-) zaludnionym krajem świata. 2 i pół raza większa od Polski, a żyją tu tylko 2 miliony. Czasami spotkać człowieka trudniej od zwierza! Jesteśmy na kompletnym odludziu. Damaraland. Pustynia, prerie, kaniony, mosty skalne, wulkaniczne olbrzymie głazy. Dziś na kempingu do prysznica mamy 4,5 km, więc jedziemy autem. Do baru też. Najbliższy turysta również o kilometr od nas. Śpimy pod Spitzkoppe - samotną górą. Maja tu tylko 17 miejsc kempingowych na obszarze, tak coś z 5 km kw. Wybraliśmy jedną skałę, taka trochę, jak Ayers Rock w Australii. I jesteśmy tu sam na sam z Drogą Mleczną. A z kibelka widok za one million dollars! Na wakacjach musieli tu być Paramount Pictures i Goldwyn Mayer. Siedzieli, jak my, na kempingowych krzesełkach i robili też to, co my - czyli gapili się przed siebie. I tak wymyślili Hollywood. A gotowe krajobrazy namibijskie przenieśli do USA. Jak to Amerykańcy – z wszystkim przesadzili i wszystko powiększyli. I tak zapewne powstał Kanion Colorado, Arizona, Utah. Potem zobaczyli białych osadników Burów ( pierwszymi białymi byli Holendrzy), tzw. trekerów (trek to po ang.min. znaczy długa podróż krytymi wozami), którzy całymi rodzinami w wozach zaprzężonych w 10 -12 wołów ciągnęli tu z południa z Kraju Przylądkowego. Kolonizatorzy potykali się nieraz z Czarnymi, którzy byli tu pierwsi. I jednym i drugi się tu podobało. A setki km kw ziemi, to było stanowczo za mało, żeby ją sprawiedliwie podzielić pomiędzy wszystkich :-( I już Jankesi mieli gotowy scenariusz do westernów. Niestety, w Namibii żaden western (choć, jak z naszych wywodów wynika, tu się narodził), nie powstał. A może szkoda?! Coś z tego klimatu pierwszych kolonizatorów zostało do dziś. Jedynie, chyba kempingi są nieco lepsze :-) A zdarzają się i takie, gdzie basen i drewniane tarasy z widokiem na słonie pustynne. Ale, jak my byliśmy, to słonie nie przyszły, bo akurat była niedziela :-( Tu naprawdę trzeba uważać. Zwłaszcza na krzaki. Jest taki jeden z mleczkiem we wnętrzu, a wystarczy parę kropelek i może to być nasze ostatnie doznanie smakowe w życiu. Jest tez drzewo, którego gałęzie świetnie nadają się na ognisko. Jego dym wyzwala nawet niezłe halucynogenne doznania. A potem dusi. Śmierć halucynogenna wśród prerii namibijskich... Ale my nie możemy tak skończyć, bo kto by Wam to wszystko zrelacjonował :-) Dlatego drewno na ognisko kupujemy od tych, co dłużej tu żyją. PS Maja tu świetne steki, porównywalne tylko z argentyńskimi. Wszystko przez te bezkresne łąki i półdzikie krowy. A owoce morza to już czyste szaleństwo w gębie. Zwłaszcza ostrygi ... |