Cape Of Good Hope, bush & desert 03.11-.02.12.2014 |
|
08.11.2014. DO NAMIBII Relacji długo może nie być, a Wy pewnie już tęsknicie. Więc jeszcze na otarcie łez tekścik, tekściczek ostatni. Najlepszy przyjaciel głodnego turysty to banan. Zakupiliśmy 2kg i w drogę. Autobusem całą dobę. Do Windhoeku – stolicy Namibii. Tam już czeka na nas zarezerwowany samochód – terenówka Toyota Hillux, którą ruszymy na botswańskie i namibijskie bezdroża. Z regulaminu biletu autobusowego dowiadujemy się, że nie wolno przewozić alkoholu. Można za to suszone grzyby i domowe wypieki. Oj, ulżyło nam :-) Bo przecież wiadomo - bez grzybów suszonych żaden podróżnik do Afryki się nie zapuszcza:-) Poza tym chcą żebyśmy byli chrześcijanami. A jak nie da rady, to przynajmniej miłośnikami gospel. Na pokładzie jest telewizor. Będą filmy. Oby tylko Jesus Christ Superstar. A nie jakieś kazania. Już się cieszymy :-) (dopisek późniejszy – były kazania!) Stewardesa wita nas wesoło: Jesus Christ! i Hello man!!! My też Was tak pozdrawiamy! Wasi kaznodzieje z Czarnego Lądu Alleluja i do przodu! PS W autobusie następuje cudowne odrodzenie świata backpackersów. Poznajemy kilku fajnych podróżników. Są chętni do rozmowy! A może to dlatego, że ...brak netu??? |
|