Cape Of Good Hope, bush & desert 03.11-.02.12.2014 |
04.11.2014. CAPE TOWN / KAPSZTAD
Jak pisać o mieście, które leży w parku narodowym, u stóp olbrzymiej Góry Stołowej?!?!?! Że wieczorem na szczycie tej Góry głowę ma się naprawdę w chmurach. Chmury tworzą wodospad. Coś, jakby stało się na krawędzi Niagary. Że Przylądek Dobrej Nadziei niedaleko. Jedna z takich miejsc, gdzie chce się postawić stopę. Że żyje tu kilkaset gatunków kolorowych ptaków, które w samym centrum miasta po prostu nie dają spać. Tak hałasują!!! A Lila z nosem w książce, która specjalnie na tę wyprawę zamówiła w Anglii, próbuje teraz wszystkie te ptaszki rozpoznać. Już namierzyła Żółtego biskupa! Ho ho ho! A za oknem mamy gniazdo malachitowego Kingfischera, czyli takiego naszego zimorodka. Że rośnie tu ok.1100 gatunków roślin. Większość to endemity. W tym wszystkie te cuda, które podziwiamy albo w palmiarniach albo drogo kupujemy w kwiaciarniach. Holendrzy je sprowadzają. Słynna King Protea rosnie tu stadnie. A w naszym domu od lat mamy ja zasuszoną, jako okaz niezwykły. Stadnie ją obfotografowaliśmy i światu ujawnimy :-) Że miasto pachnie eukaliptusami i irysami. Że szerokie, białe plaże atlantyckie na pewno należą do naj...cudniejszych i zimniejszych na świecie. Że bulwar nad Atlantykiem, który niemal cały przejęli miłośnicy joggingu, przypomina nam Bejrut, Jaffę i Hawanę. Że miasto jest stolicą Designu 2014, a stary port i dzielnica Woodstock dostarczą podniet estetycznych najskrajniejszym zatwardziałym malkontentom i opornym na doznawanie piękna. Że kawa tu boska, a jedna z nich "Sleep Suicide" (Śpiące samobójstwo??? Uśpiony samobój???) na zawsze nas zmieniła :-) Że światowej klasy winnice. W jednej kupiliśmy butelkę, którą reklamują, że nie pogardziłby nią nawet skrzydlaty znawca i koneser ostryg - ptak Ostrygołów. Żebyście poczuli smak, opis z etykiety: „Wlej w usta, a Twój nos poczuje delikatną nutę mango, grapefruita i limonki.” Czujecie? :-) Że... Że... cala reszta w przewodnikach! |
|