Izrael i Palestyna 05.11-16.11.2013 |
15.11.2013 PIĄTEK
Wracamy. Wieczór w Jaffie, niegdyś potężnym starożytnym porcie. Dziś to przedmieścia Tel Awiwu, a stare doki przerobiono na restauracyjki, galerie. Pięknie wszystko oświetlone. Choć szabas - miasto nie śpi. Podobno Tel Awiw słynie z tego, że nie śpi nigdy. Zabawa 24/7. Trochę się obawiamy, bo mieszkamy w najstarszej części Jaffy nad samym pchlim targiem i znów mamy balkonik.... Hotelik jest boski. W starym stylowym domu. Wieczorem na dachu, gdzie taras i knajpka, lądują Nina z Urim. No, nie tacy on ortodoksyjni. Osuszamy resztkę zapasów 40-to%. W rewanżu zapraszają na spacer po najmodniejszej dzielnicy. Jest to stara stacja kolejowa przerobiona na puby i butiki. W wagonie – ostatni tel awiwski krzyk mody – lodziarnia. Proponują kawę, czy coś. Ale my nie chcąc ich zbytnio naciągać na wydatki no i na kawę nie mamy ochoty, wybieramy lody. O, Jahwe!!!! Nie wiemy, czy dobrze wybraliśmy, bo gdybyśmy, to my mieli płacić ... CZTERY, naprawdę tylko 4 !!! kuleczki, takie zwykłe, kosztują... 52 zł. Doprawdy poczuliśmy się modnie! Reszta wieczoru przy herbatce na naszym - wiecie już czym – balkoniku. |